31 maj 2015

Rozdział V/Vl

UWAGA: Jeśli nie przeczytałeś poprzednich rozdziałów, wróć do poprzednich postów, a dopiero później przeczytaj ten! Miłej lektury!

Rozdział V

W nocy w ogóle nie umiałam zasnąć. O 3:00 wstałam i poszłam wziąść tabletki na uspokojenie. Nalałam wodę do szklanki i wzięłam dwie tabletki po czym zabrałam całe opakowanie do mojego pokoju i schowałam do szuflady. Następnie położyłam się znowu do łóżka z moją ulubioną książką.
Zaspana obudziłam się o 6:57. Szybko wstałam i przygotowałam się do szkoły. Wzięłam mój ulubiony sweter i wyszłam na autobus.
Usiadłam przy oknie, oparłam o nie głowę i zaczęłam myśleć o tym wszystkim co się stało.
Na kolejnym przystanku wsiadła Maggie. Usiadła obok mnie.
- Jak się czujesz?- zapytała z troską w głosie- Dlaczego zabrali Cię na komisariat?
Opowiedziałam jej o wszystkim o Becky, o rodzicach, o policji i .... Nie o tabletkach jej nie powiedziałam- dziś rano wzięłam kolejne dwie.
Kiedy weszłyśmy do szkoły, wzrok uczniów wylądował na nas, a raczej na mnie. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu.
- Patty, proszę wysłuchaj mnie- powiedział Josh.
- Odwal się ode mnie! Nie chcę Cię znać!- powiedziałam ze złością.
Odeszłam zostawiając Josh'a na korytarzu. Razem z Maggie kierowałyśmy się w stronę klasy, w której właśnie miałyśmy mieć lekcje.
Usiadłyśmy w ławce. Nauczycielka angielskiego wstała i powiedziała:
- Teraz, jak już pewnie wiecie chciałabym uczcić minutą ciszy śmierć waszej koleżanki- Becky. Była bardzo dobrą osobą- oznajmiła nauczyciela ze łzami w oczach.
Cała klasa wstała. Niektórzy płakali, niektórzy zachowali ciszę, ale każdy wiedział jedno- Becky już nie wróci....
 
***
 
Rozdział Vl
  
Po ciężkim dniu w szkole, zmęczona przyszłam do domu. W progu poczułam zapach mojej ulubionej potrawy lasagne.
Szybko ściągnęłam buty i pobiegłam do kuchni. Moja mama właśnie robiła obiad.
- Jak było w szkole?- zapytała wyraźnie zmartwiona.
- Mamo, co się dzieje?- zapytałam przestraszona.
- Ach.... dzwonił detektyw Willbrock. Ma dla nas źle wieści. O 17:00 mamy się stawić na komisariacie- wyjaśniła
- Źle wieści? Co to ma znaczyć?
- Nie chcę nic sugerować, ale może znaleźli mordercę... nie wiem- stwierdziła.
O 17:00 byłyśmy już na komisariacie. Siedziałyśmy nie spokojnie na korytarzu, pijąc kawę z automatu.
Po kilku minutach przyszedł detektyw Willbrock i poprosił nas do pokoju przesłuchań.
- O co chodzi? Dlaczego nas pan tu wezwał- zapytała mama.
- Mam dwie wiadomości jedną złą, a drugą dobrą. Od której mam zacząć?- spytał spokojnym tonem.
- Od złej- powiedziałam cała roztrzęsiona.
- Wszystkie dowody, które zgromadziliśmy wskazują na panią.
- Jak to?! Przecież ja tego nie zrobiłam!
- Ma pani jakiś świadków?
- No nie mam ale..... Jaka jest dobra wiadomość?
- Udało mi się załatwić, że nie pójdzie pani do aresztu, ale nie może pani opuszczać kraju- powiedział
- Mamo chcę już jechać do domu- powiedziałam szeptem.
- Tak córciu, już jedziemy.
- Jeszcze jedno, co tydzień ma się pani zgłaszać na komendę- powiedział detektyw.
- Rozumiem- odpowiedziałam
- Do widzenia- odrzekła moja mama.
Do samochodu szliśmy w ciszy. Nikt nie miał odwagi odezwać się pierwszy. Po kilkunastu minutach byłyśmy pod domem. Nie miałam na nic siły....
 
***

3 komentarze:

  1. Jeeejku jak zwykle kolejny wspaniały rozdział <3 nie mogę doczekać sie więcej <3 :*
    pozdrawiam was cieplutko :3
    weeri-weri.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz! :3

    Zapraszam, nowy post! :)
    ✿Jully-Blog✿ [KLIK]

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie napisane! Tak mnie wciągnęło, że przeczytałam wszystkie poprzednie rozdziały :D

    matrelsy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń